piątek, 27 stycznia 2012

Rozmowa z Dusanem Uhrinem

Dusan Uhrin w 1996 roku doprowadził czeskich piłkarzy wicemistrzostwa Europy. Przed EURO 2012 nie jest jednak optymistą. Rozmawialiśmy w grudniu. Tekst był publikowany w „Przeglądzie Sportowym".
xxxxxxxx


Po losowaniu grup finałowych wszyscy byli szczęśliwi: Polacy, Grecy, Rosjanie, Czesi. Pan również?
Tak, to najlepsza grupa, jaka mogła nam się trafić. Ale jest przy tym bardzo zdradliwa, bo wyrównana. Każdy zespół myśli teraz o awansie i po wszystkim dwa zespoły będą rozczarowane. Czesi nie będą mieć łatwo. Już na starcie zagrają z groźną Rosją, Greków lekceważyć nie można, potem czeka ich mecz z Polską. To będzie szczególnie trudne spotkanie. Przecież wystąpicie przed własną publicznością.

Atut własnego boiska czyni z nas faworyta grupy?
Myślę, że awansujecie do kolejnej fazy mistrzostw. Bardzo bym chciał, żeby tym drugim zespołem były Czechy. Ale czy tak będzie? Nie wiem.

Co pan powie o obecnej drużynie Czech?
W ostatnich dwóch latach ten zespół i Bilek byli niesamowicie krytykowani. Nie chodziło tylko o wyniki w kilku meczach, ale i o styl gry. Często ta krytyka była zasłużona. Na koniec jednak awansowali do EURO 2012 i to jest sukces trenera.

Ten awans spowodował, że teraz jest już wszystko w porządku? Za wcześnie jest, aby mówić, że już jest O.K. Ale na pewno lepiej. Bilek budował nowy zespół, wypróbował z pięćdziesięciu piłkarzy, co mecz widzieliśmy inną jedenastkę. Zawodnicy poznawali się, zgrywali. Wyjściowy skład ukształtował się dopiero w ostatnich dwóch, trzech spotkaniach i przełożyło się to na wyniki. Ale awansu nie byłoby, gdyby zabrakło nam szczęścia. Ono było po stronie Czechów w obu barażowych meczach z Czarnogórą, w eliminacjach, gdy grali na wyjeździe ze Szkocją i zremisowali po karnym z ostatniej minuty. W końcu szczęście mieli podczas losowania grup finałowych. Pytanie tylko, czy ono dalej będzie im sprzyjać?

Petra Cecha przedstawiać nie trzeba, każdy wie, że na świetną grę stać Tomasa Rosicky'ego. A kto może być gwiazdą zespołu spośród mniej znanych piłkarzy?
Petr Jiracek, to bardzo zdolny chłopak. Przypomina mi trochę Pavla Nedveda. Szkoda tylko, że jego talent eksplodował tak późno. On ma już przecież 25 lat, nie tak dawno był piłkarzem drugoligowym. Brakować mu może doświadczenia.

Da się porównać drużynę Bilka z zespołem trenowanym przez pana w 1996 roku, gdy zostaliście wicemistrzami Europy?
Trudno zestawiać te reprezentacje ze sobą. Myślę, że my lepiej graliśmy w piłkę. W pierwszej części  turnieju mieliśmy trudniejszych przeciwników. Mówiło się, że trafiliśmy do grupy śmierci. Niemcy, Włochy i Rosja to były topowe drużyny. Jeśli miałbym na siłę szukać jakiegoś punktu wspólnego dla tych drużyn, to jest to ten fart, o którym mówiłem. W 1996 roku mieliśmy go w meczu z Rosją, gdy wygrywaliśmy 2:0, ale rywale strzelili nam trzy gole, w tym ostatniego na pięć minut przed końcem. Nie załamaliśmy się jednak i doprowadziliśmy do remisu.
Czy któryś z piłkarzy z obecnej reprezentacji Czech miałby szansę załapać się do pana zespołu?
(chwila ciszy). Petr Jiracek.

Dziś nie trenuje już pan żadnego zespołu. Zobaczymy pana jeszcze na ławce?
Chciałbym jeszcze rok popracować jako szkoleniowiec. Ostatnio usunąłem się w cień, bo musiałem do porządku doprowadzić zdrowie. Miałem poważną operację, potem długą rehabilitację. Ale teraz czuję się na siłach, żeby pracować.

Może w Polsce? Ostatnio to modny kierunek wśród trenerów zza naszej południowej granicy?
Nie dziwię się, wasza liga jest atrakcyjna. Przyjąłbym ofertę od któregoś z czołowych klubów. Nieskromnie powiem, że w jakim kraju nie pracowałem, zawsze były to tamtejsze najlepsze zespoły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz