wtorek, 5 marca 2013

Pavel Horvath, kapitan Viktorii Pilzno

Z Pavlem Horvathem, kapitanem Viktorii Pilzno, rozmawiałem przed rewanżowym meczem 1/16 finału Ligi Europy z Napoli. Tak, jak się spodziewałem, wyluzowany gość. A spodziewałem się tego, bo Pavla Horvatha już poznałem - podczas praskiej promocji biografii Tomasa Repki i na bankiecie po ogłoszeniu wyników plebiscytu na czeskiego piłkarza roku w 2012 roku. Pavel Horvath: dusza towarzystwa i kawał - dosłownie - piłkarza.
Rozmowa opublikowana była w "Przeglądzie Sportowym".

xxxxxxxxxxxxxxxx

W ubiegłym sezonie z powodzeniem graliście w Lidze Mistrzów, w tym jesteście rewelacją Ligi Europy. Tydzień temu wygraliście na wyjeździe z Napoli 3:0. Jak wy to robicie?
Pavel Horvath: Ojcem sukcesu jest nasz trener Pavel Vrba. Dostał czas, aby spokojnie pracować. Przetrwał trudny okres na początku i teraz trzeci kolejny sezon notujemy dobre wyniki. Wszyscy piłkarze znają się coraz lepiej, jesteśmy bardziej zgrani. Do tego mamy styl, który podoba się kibicom. Staramy prezentować się ofensywnie, zawsze grać do przodu.
 
Mówi pan, że coraz lepiej się rozumiecie, ale co sezon dwóch, trzech graczy Viktorii odchodzi do innych klubów, a w ich miejsce pojawiają się nowi zawodnicy. Nie ma to jednak wpływu na waszą grę.
Oczywiście. Jestem w Pilznie już pięć lat i w tym czasie odeszło stąd chyba z dziesięciu kluczowych piłkarzy. Wymienię tylko reprezenantów: Jana Rezeka, Petra Jiracka, Milana Petrzelę, skończyło się wypożyczenie Vaclava Pilara... Jednak oni opuszczali nas nie na zasadzie jakieś gwałtownej wyprzedaży, kręgosłup drużyny pozostawał nieruszony. A ci, którzy przychodzą, są już gotowi do gry na wysokim poziomie. Oni wiedzą, że tutaj nie ma czasu na naukę, mają świadomość, czego się od nich oczekuje. W kadrze są też wychowankowie. Młodzi chłopcy, ale od początku szkoleni według przyjętego schematu. Dla nich przejście do pierwszego zespołu nie jest szokiem.

 Stanislav Levy, czeski trener Śląska Wrocław, powiedział, że źródłem sukcesu Viktorii jest szybkość piłkarzy.
Standa ma rację. Chcemy grać właśnie tak, jak on mówi: szybko. Nad tym pracujemy podczas treningów. W meczach wychodzi nam to całkiem nieźle. Naturalnie jest to możliwe dzięki piłkarzom, jacy są w zespole. Mam tu na myśli szybkich skrajnych obrońców i pomocników. Ale szybkość to nie wszystko. Wyznajemy zasadę, że gramy po ziemi. Pomocni są w tym już stoperzy, którzy nie mają problemów ze spokojnym rozegraniem piłki.

Kiedy mierzycie się z takim klubami jak Milan, Barcelona, Atletico Madryt czy właśnie Napoli, musi pan rozmawiać z młodszymi kolegami, żeby grali bez kompleksów?
Nie ma takiej potrzeby, znamy swoją wartość. Wiemy, że potrafimy grać w piłkę i wyniki to potwierdzają. Ci młodzi piłkarze w naszym zespole to są naprawdę dobrzy zawodnicy. I inteligentni. Bardzo mi pomagają. Przecież mam już prawie 38 lat, a w tym wieku dziwne jest, gdy rano nic nie boli. Na boisku nie jestem za szybki, ale mając ich z boku, czuję się pewnie. No i mówią do mnie po imieniu, dzięki czemu nie czuję się taki stary.

Który z tych młodych zapowiada się najlepiej? Vladimir Darida?
Trudno wskazać tego naj, ale faktycznie on jest niezmiernie utalentowany. To kwestia czasu, gdy przejdzie do wielkiego europejskiego klubu i zrobi karierę.

Do Viktorii trafił pan pięć lat temu jako 33-latek. Chyba nie spodziewał się pan wtedy, że wszystko co najlepsze w piłce, jest dopiero przed panem.
Pewnie, że nie. W 2008 roku, kiedy odchodziłem ze Sparty Praga, myślałem, żeby w Pil- znie spokojnie dograć do końca kariery. A tu nagle wszystko zaczęło funkcjonować jak należy, jest super i aż chce się grać.

Z kim wolałby pan zagrać w kolejnej rundzie Ligi Europy? Z BATE Borysów czy Fenerbahce (w pierwszym meczu tych zespołów było 0:0)?
 Najpierw trzeba wyeliminować Napoli.

Niech pan przestanie, po 3:0 w pierwszym spotkaniu...
No dobrze, takiej zaliczki nie można zaprzepaścić. Ale nie można też zapeszać. Najpierw postawmy kropkę nad i, czyli przejdźmy Napoli.

W pierwszych rundach obecnej Ligi Europy graliście z Ruchem Chorzów. Pamięta pan jeszcze tamte mecze?
Bardzo dobrze. Takie spotkania, w pierwszych rundach, nie są łatwe, bo nie wiadomo, czego spodziewać się po przeciwniku. Jednak Ruch mieliśmy dobrze rozpracowany i w dwumeczu wygraliśmy aż 7:0. Ale nie wyrobiłem sobie zdania o polskim futbolu tylko na podstawie Ruchu. Myślę, że mimo wszystko wasza piłka nie stoi na tak niskim poziomie.

xxxxxx

W trakcie rozmowy pojawiło się nazwisko Vladimira Daridy, jednego z największych talentów w czeskiej piłce nożnej. Tutaj przeczytasz, jak to się stało, że Vladimir Darida trafił do piłkarskiej reprezentacji Czech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz