Z Jaroslavem Plasilem, Jardą lub Jaro - bo tak na niego mówią koledzy - rozmawiałem dwa dni przed meczem Czechy - Dania w eliminacjach MŚ 2014. O sytuacji w reprezentacji Czech i Ludovicu Obraniaku, z którym gra w Bordeaux.
Rozmowa została opublikowana w papierowym „Przeglądzie Sportowym" i na www.przegladsportowy.pl
xxxxxxx
Jak się zmieniła reprezentacja Czech od mistrzostw Europy? Jest lepsza, gorsza, prezentuje taki sam poziom?
Jaroslav Plasil: Z
jednej strony na pewno bardziej doświadczony, w końcu parę meczów w
ostatnich miesiącach rozegraliśmy, z drugiej – brakuje nam paru
piłkarzy. Przede wszystkim kontuzjowanego Vaclava Pilařa, jest co prawda
Tomaš Rosicky, ale on z kolei długo nie grał z powodu kontuzji. Nie ma
też Milana Baroša. Jest też chyba z czterech nowych piłkarzy, których
nie widzieliście podczas EURO 2012. Zgrywamy się, wydaje mi się, że
dobrze nam to wychodzi i w spotkaniu z Danią to potwierdzimy, grając tak
samo dobrze, jak w ostatnich meczach.
No właśnie, ale w którym meczu
pokazaliście prawdziwe oblicze? W wyjazdowym sprawdzianie z Turcją
(2:0) lub ze Słowacją w Ołomuńcu (3:0)? Czy w spotkaniu o punkty
eliminacji mistrzostw świata z Bułgarią w Pradze, kiedy było 0:0?
Jaroslav Plasil: Mam
nadzieję, że pokażemy mieszankę tego, co graliśmy w tych dwóch
pierwszych z wymienionych meczów. Jeśli tak się stanie, powinniśmy
wygrać. Takie zwycięstwo by nas mocno podbudowało: z trudnym rywalem,
przed własną publicznością itp.
I w tabeli zrobiłoby się spokojniej?
Jaroslav Plasil: No
pewnie. Dlatego żałujemy, że jesienią nie pokonaliśmy Bułgarii.
Mielibyśmy pięć punktów przewagi nad Danią i w piątek moglibyśmy jej
jeszcze odskoczyć. Ale stało się i ten najbliższy mecz jest kluczowy.
Ostatnie
niezłe wyniki w meczach towarzyskich to na pewno dobry znak? Czescy
eksperci mówią, że najlepiej gracie, gdy jesteście pod presją i macie
coś do udowodnienia krytykom.
Jaroslav Plasil: I mają absolutną rację. Ale przed
spotkaniem z Danią właśnie czujemy tę presję, więc tym bardziej liczę,
że wyjdzie nam dobry mecz i zdobędziemy komplet punktów.
Na początku wspomniał pan Milana Baroša, który po EURO 2012 zakończył reprezentacyjną karierę. Brakuje go w zespole?
Jaroslav Plasil: Takiego
piłkarza, znakomitego i doświadczonego zawsze będzie brakować. Ale jest
zawodnik, który powoduje, że jego absencji nie odczuwamy. To David
Lafata, który od niedawna gra w Sparcie Praga. Wyborny snajper, który
udanie zastąpił Milana.
Baroš z kolei od niedawna gra w Baniku
Ostrawa i jest rewelacją rundy wiosennej. Zdążył ustrzelić nawet hat
tricka. W czeskiej prasie pojawiły się sygnały, że mógłby wrócić do
reprezentacji. Coś w tym jest czy to bzdury?
Jaroslav Plasil: Też o tym czytałem i
słyszałem, ale nie wydaje mi się to realne. Milan podjął ostateczną
decyzję i jej nie zmieni. Choć szkoda, bo chciałbym, że wrócił do
naszego zespołu.
Wraca pan czasami myślami do EURO 2012 i waszych meczów we Wrocławiu?
Jaroslav Plasil: Oczywiście,
o tym nie da się zapomnieć. To było coś wspaniałego, a szczególnie
wsparcie waszych kibiców. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem.
Ćwierćfinał, przegrany przez was z Portugalią 0:1, to był maksymalny pułap czeskiej reprezentacji?
Jaroslav Plasil: Zawsze
można było zagrać lepiej i wygrać. Mieliśmy szanse, szczególnie w
pierwszej połowie. Gdybyśmy którąś z nich wykorzystali, to kto wie. A
tak po przerwie Portugalczycy dyktowali warunki i zrobił się dla nas
bardzo trudny mecz. Ale chyba walczyliśmy dzielnie?
Bardzo dzielnie.
Jaroslav Plasil: Też
tak myślę, dlatego dojście do ćwierćfinału mistrzostw Europy trzeba
uznać za sukces. Wielu naszych młodych, jeszcze niedoświadczonych
zawodników, świetnie się spisało.
Muszę pana jeszcze zapytać o
Ludovica Obraniaka, z którym na co dzień gra pan w Bordeaux. W Polsce
niektórzy go krytykują, mówią, że reprezentacji nie daje tyle, ile
klubowi, że nie mówi po polsku i generalnie nie powinien być powoływany.
Jaroslav Plasil: W
Bordeaux za wiele o naszych reprezentacjach nie rozmawiamy, Ludovic Obraniak nie
skarżył mi się, że coś takiego spotyka go w Polsce. Mogę powiedzieć
więc jedynie, co ja o tym myślę. Fakt, że po polsku prawie w ogóle nie
mówi, ale jestem przekonany, że on przydaje się waszemu zespołowi.
Przecież potrafi dobrze strzelić z dystansu, dograć piłkę do napastnika.
To
ten nasz napastnik, Robert Lewandowski, sugerował, że nie strzela goli,
bo nie dostaje podań od pomocników, czyli od Obraniaka. Może pan sobie
wyobrazić sytuację, w której na przykład Lafata mówi, że nie zdobywa
bramek, bo słabo gra Plašil?
Jaroslav Plasil: Chyba nie, nigdy czegoś takiego nie było. Byłaby to co najmniej dziwna sytuacja.
W tej dyskusji o Obraniaku padają też pytania o pozycję, na której powinien grać. Boczny pomocnik czy jako ten za napastnikiem.
Jaroslav Plasil: Jako
tzw. „dziesiątka”, nie mam wątpliwości. Właśnie grając na tej pozycji
najlepiej spisuje się w Bordeaux, strzelił parę goli, asystował przy
trafieniach innych. Tak więc jestem zdziwiony, że u was trwa taka
dyskusja. Moim zdaniem Ludovic Obraniak powinien grać w reprezentacji Polski.
Wcześniejsza rozmowa z Jaroslavem Plasilem, przeprowadza przed EURO 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz