Z Petrem Cechem rozmawiałem o bramkarzach polskich, angielskich i ogólnie, jak to jest być dobrym golkiperem. Wyszły z tego dwa wywiady, krótszy i dłuższy. Oba były opublikowane w "Przeglądzie Sportowym"
xxxxxxxxxxxxxxxxx
Czy Joe'a Harta można już zaliczyć do najlepszych bramkarzy świata?
Petr Cech: Hart zbliża się do poziomu, jaki prezentują Gianluigi Buffon i Iker Casillas. W ostatnich sezonach,
a w poprzednim przede wszystkim, zrobił niesamowity postęp. Zresztą każdego, kto tyle znaczy dla Anglii i Manchesteru City, mistrza kraju, należy wymieniać wśród najlepszych. O tym, że jest dobry, przekonacie się we wtorek, bo spodziewam się wyrównanego meczu. Hart będzie miał okazję do wykazania się.
Dlaczego Anglicy tak długo czekali na klasowego bramkarza?
Petr Cech: Słyszałem niedawno wypowiedź Gordona Banksa, byłego wybitnego angielskiego golkipera. Powiedział, że winni są zagraniczni bramkarze. Ale nie padło pytanie, dlaczego tak się dzieje, skąd na Wyspach tylu obcokrajówców między słupkami?
Petr Cech: Jeśli chodzi o piłkarzy z pola, sprawa jest prosta. Menedżerowie stawiają na zagranicznych zawodników, jeśli grają lepiej lub przynajmniej tak samo jak miejscowi. Z bramkarzami było inaczej. Anglicy wychodzili z założenia, że nie ma problemu obsady bramki, bo w reprezentacji jest specjalista, który zabezpiecza tę pozycję na lata. Tak było w czasach, gdy bronił David Seaman. Nikt nie zastanawiał się, co będzie potem. Pod tym względem w Anglii jest inaczej niż w Polsce. Dlaczego wypuszczacie w świat tak wielu dobrych bramkarzy? To nie przypadek, że macie dwóch ludzi w Arsenalu, w Southampton Artura Boruca, który wszędzie gdzie występował, zbierał dobre oceny. Niedawno Tomasz Kuszczak był w Manchesterze United, a jest jeszcze młody Grzegorz Sandomierski, którego ludzie uważają za bardzo utalentowanego.
Petr Cech: Nie ma się czemu dziwić, oni są po prostu dobrzy. Ale wracając do tematu, w Anglii jest złe podejście do szkolenia najmłodszych bramkarzy. Można to porównać na moim przykładzie. Nie urodziłem się wybitnym piłkarzem, ale zaprocentowała praca, jaką wykonałem w młodości. Uczyłem się bycia bramkarzem, techniki związanej z tą pozycją. Jeśli masz opanowaną technikę, interweniujesz szybciej i rosną szanse na obronę strzałów. A tu mamy takie podejście: postawmy chłopaka w bramce, jak coś obroni, to dobrze i niech stoi tam dalej. Anglicy wychodzą z tego obronną ręką, bo futbol ma u nich wielką tradycję, młodzi ludzie garną się do treningów i łatwiej wyłapać talent. Jednak generalnie bramkarski trening powinni stosować od małego, a nie dopiero, gdy zawodnik jest już dorosły i duży.
Petr Cech: Ona nie jest słaba. Po prostu przyszedł nowy selekcjoner i drużyna się zmienia. Ma jednak gigantyczny potencjał. Tworzą go młodzi piłkarze, którzy dwa razy w tygodniu grają w Premier League, chyba najbardziej wymagającej lidze świata. Czasami mówi się, że jakaś reprezentacja nie wygląda źle, bo ma zawodników z Serie A, Bundesligi, Primera Divison. Więc co powiedzieć o angielskiej kadrze w całości składającej się z graczy Premier League? Dlatego ma możliwości, a wszystko zależy od tego, jak zespół będzie kierowany, czy zawodnicy załapią, o co chodzi trenerowi, czy do drużyny wpasują się nowe twarze.
Petr Cech: Naturalnie, w szatni regularnie rozmawiamy o powołaniach i meczach. Nikt nie narzeka, że mu się nie chce, że to daleko albo rywal nieatrakcyjny. Może wydawać się, że gracze z topowych klubów są zmanierowani, ale zapewniam: tak nie jest. Piłkarz nawet z największego klubu jest szczęśliwy, gdy może reprezentować kraj, choćby ten najmniejszy. To kwestia dumy.
Petr Cech: „Nie jestem legendą"